Jasiek tak pięknie i poetycko ładnie napisałaś, że aż i trochę smutno iż to popsuje swoją nieumiejętnością pisania. Ariel postanowiła pójść o krok dalej, zamiast ruszyć swoje szanowne cztery litery to stwierdziła, że skorzysta z ładnej pogody i wybierze się do biblioteki nie w Rezydencji, lecz w mieście! A co jej tam! Chociaż przecież miasto duże nie było, nawet nie szła tylko pojechała taksówką, ale jak na jej lenistwo to to było coś! Ogólnie rzecz biorąc to nie przepadała chodzić d biblioteki. Niby wszystko fajnie, szła do niej, widziała te wszystkie książki oraz cieszyła się jak dziecko w sklepie z zabawkami i nieograniczonym budżetem, ale jak przychodziło co do czego, czyli do znalezienia jakiejkolwiek lektury to nagle pojawiały się pierwsze schody. Nie wiadomo dlaczego, ale ludzie, którzy wymyślali system działania bibliotek wyszli z założenia, że do niej idzie się po konkretną książkę, a nie by sobie coś znaleźć, co doprowadzało Ariel wręcz do kurwicy. Jednak tym razem w kurwicy przeszkodził jej ktoś. Może to nawet była jej wina, do czego się oczywiście nie przyzna, ale tak czy siak ów ktoś został bardziej od niej poturbowany, ale to ona w końcu leżała na nim, a ten jej jeszcze mówił jakieś dziwne rzeczy! Ariel to kompletnie potrafiła zabić romantyzm, który zawsze wydawał jej się śmieszny, zarówno w filmach, jak i książkach, a w prawdziwym życiu to już w ogóle. Dlatego spojrzała na chłopaka dziwnie i wstała najszybciej jak mogła.
- No oczy mam zielone, fajnie, że zauważyłeś, jednak nie wiem czy wiesz, ale chyba rozwaliłam Ci aparat, ZA CO PRZEPRASZAM BARDZO, aletoniemojawinażenieumieszchodzić, prawda? - Tak, ten dziwny komentarz na temat tego, kto tu nie potrafi się poruszać wydukała niezwykle szybko, bo nie chciała wszczynać kłótni, ale też nie byłaby sobą, gdyby czegoś takiego nie powiedziała!