utalentowani
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register


Idź do strony : 1, 2  Next

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 1 z 2]

1Linden Street Empty Linden Street Sro Gru 05, 2012 7:49 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry


Linden Street Tumblr_mehigswxc01qhpvmso1_500


2Linden Street Empty Re: Linden Street Czw Sty 17, 2013 8:30 pm

Jorunn

Jorunn
Jakoś tak całkiem inteligentnie pojawiła się na tej ulicy.
GORĄCO.
Związała pospiesznie włosy w warkocz, żeby odsłonić szyje. Ściągnęła ramoneskę i podwinęła rękawy do góry. Nigdy więcej długich spodni.
Spojrzała na nogi. W glanach 10 nie było jej zbyt gorąco, ale grube czarne spodnie to była przesada.
PRZEBRAĆ SIĘ, przebrać jak najszybciej.
Na plecach miała wypchną po brzegi kostkę, a na ramieniu ciężką torbę, z której smętnie wisiało "coś" owinięte w papier, i drugie, ogromne okrągłe, owinięte w taki sam papier.
A w drugiej coś, co niebezpiecznie przypominało długi topór. Też owinięte papierem.
Bądź co bądź, musiała się wyprowadzić tu z drugiego końca świata. A, że że rekonstruowanie wikingów wymagało masę różnych przedmiotów, to jej pakunki wyglądały tak, a nie inaczej.
Jorunn wyciągnęła butlę coca-coli z kieszeni, i zaczęła pić zapalczywie.
DUSZNO
Niby była jesień. Ale bądź co bądź, dużo, dużo cieplej niż w Norwegi. Tym bardziej na biegunie.
-Kurde, gdzie teraz?-wymamrotała po norwesku pod nosem, po czym oparła się plecami o ścianę, ocierając dłonią czoło, by po chwili znów napaść na butlę czarnego napoju.

3Linden Street Empty Re: Linden Street Czw Sty 17, 2013 8:47 pm

Anthony

Anthony
Anthony się gapił. Tak. Po prostu. Gapił się i tyle. Nawet nie mrugał, przez co jego oczy zaczynały robić się zaczerwienione i piekły, ale mimo wszystko on zdawał się nie zwracać na to uwagi. Z delikatnie uchylonymi ustami wyglądał mało inteligentnie, ba, stał jak kretyn i wbijał wzrok w nie wiadomo co. Okulary powoli zsuwały mu się na czubek nosa, jak zwykle, aż dziw, że jeszcze ich nie poprawił. Jednym palcem, jak to miał w zwyczaju. Nawet nie zauważył, kiedy pojawiła się obok niego jakaś dziewczyna. Dosyć specyficzna swoją drogą, ale pora by rozwodzić się nad jej oryginalnością jeszcze nie przyszła... Głownie dlatego, że chłopak nawet na nią nie zerknął i pewnie stałby tam jak ten głupi słup do końca świata, gdyby dziewczę nie zechciało się odezwać. Toncio aż podskoczył słysząc czyjś głos, po czym powoli, wręcz flegmatycznie odwrócił głowę w kierunku kobiety. Przechylił łepetynę na bok i, nadal nieco nieobecnym wzrokiem, począł wgapiać się właśnie w nią.
- Słuuchaam?... - nienaturalnie przeciągał sylaby, co znaczyło, że rzeczywiście nie doszedł jeszcze do siebie...

4Linden Street Empty Re: Linden Street Czw Sty 17, 2013 9:03 pm

Jorunn

Jorunn
-Varmt-burknęła w odpowiedzi po norwesku.
Nale spłynęło na nią olśnienie.
-A tak! Wybacz!- stwierdziła chwytając się za głowę.- Engelsk... Damn... -szczekała tym swoim dziwnym języku.- Dawno nie mówiłam po Angielsku. To nie było do ciebie.- stwierdziła.
Włożyła zawiniątko z toporem, pod lewą pachę i wyciągnęła dłoń do chłopaka.
-Hei, Jestem Jorunn- stwierdziła, pokazując równe zęby. Natychmiast je jednak zacisnęła.
Moja głowa...
Zabrała rękę i wyciągnęła z torby czapkę po czym wbiła ją na głowę. Znowu te rogi... Wiedziała, że zrobiła to za wolno i małe zaczątki poroża były widoczne.
-Yy...- jęknęła, i odbiegła w jakiś zaułek.
Ciągle zgrzytała zębami, gdy wreszcie oparła się plecami o ścianę, i wolno zsunęła się na ziemie.
Oj, było to bolesne. Bardzo bolesne. Ściągnęła czapkę, a rogi wyrosły o końca i... Wypadły.
Jorunn całkiem położyła się na ziemi i głośno odetchnęła.
Aua, aua, aua...

5Linden Street Empty Re: Linden Street Czw Sty 17, 2013 9:29 pm

Anthony

Anthony
Dopiero teraz kilkukrotnie zamrugał. Łzy wypełniły jego piękne ślepia, więc zdjął na moment okulary, by przetrzeć gały dwoma palcami. Ponownie założył na nos binokle i wgapił się w dziewczynę. Wciąż niezbyt mądrze, z lekko uchylonymi ustami. Podrapał się po potylicy, po czym uścisnął dziewczęcą dłoń. Uchylił usta by się przedstawić, jednak panna zabrała rękę, wydukała coś niezrozumiałego i pospiesznie wcisnęła na główkę czapkę. Zapewne głównie po to by zakryć rosnące rogi...
Zaraz...
Przez chwilę miał wrażenie, że coś mu się przywidziało, albo, że śni. Albo, że zaczął odczuwać negatywne skutki testowania na sobie samym niektórych wynalazków, jednak zaraz złapał się na tym, że powoli podążał w kierunku, w którym odeszła i kobieta. Może to jego wrodzona ciekawość, a może coś innego popchnęło go w ten sam zaułek. Stanął jak wryty, gdy zobaczył leżącą na ziemi dziewczynę. Coś w środku mówiło mu, by jedynie machnął ręką i odszedł, albo zabrał poroże, kopnął właściciela i uciekł, ale przecież Anthony już od dawna nie słuchał żadnych wewnętrznych głosów. Przynajmniej na razie. Póki co Anthony był niegroźnym kujonem, a takie niegroźne kujony zawsze pomagały w takich dziwnych sytuacjach. I uporczywie szukały wyjaśnień zaczerpniętych z gier komputerowych. Pewnie i Anthony by tak postąpił, gdyby nie fakt, że w Rezydencji widział naprawdę dziwaczne rzeczy. Postąpił kilka kroków w kierunku leżącej postaci, po czym wystawił w jej stronę dłoń, jedną, drugą oparł na swoim kolanie, bo i się nieznacznie pochylił.
- Wszystko... dobrze?

6Linden Street Empty Re: Linden Street Czw Sty 17, 2013 9:46 pm

Jorunn

Jorunn
Zamrugała.
-Yyy... Tak- powiedziała, nagle podrywając się do pionu. Złapała te wszystkie swoje pakunki, plecak i torbę.
Zauważyła że topór do połowy wystaje z paczki.
-Może ja już pójdę....- stwierdziła marszcząc nos i chowając czapkę w kieszeń. Owinęła po tym szczelniej topór.
Ruszyła wreszcie energicznym krokiem. A rogi niech zostaną, może ktoś je znajdzie, i uwierzy w świętego mikołaja.
Wyszła za zakręt, po czym...
Oparła się o ścianę zaraz za rogiem, po czym kucnęła na ziemi,patrząc na jeżdżące samochody.
-Tylko gdybym wiedziała gdzie...- mruknęła i dopiła do końca Colę.
Jakby matka nie mogła jej dać dokładnego adresu na te miejsce dla dziwaków...

/Kurde, ja muszę lecieć :/

7Linden Street Empty Re: Linden Street Sob Sty 19, 2013 4:40 pm

Anthony

Anthony
Odskoczył na krok, gdy tak nagle zerwała się do pionu. Przez moment pomyślał, że chce się na niego rzucić i zadźgać w jakimś ciemnym zaułku... Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć ona znowu uciekła. Powodził więc za nią wzrokiem zwracając szczególną uwagę na topór wystający gdzieś z jednego z mnóstwa pakunków. Uniósł ku górze obie brwi i ponownie uchylił usta, ale dziewczyna zniknęła. To i on wreszcie ruszył się z miejsca. W zasadzie sam nie wiedział gdzie chce iść i co zamierza robić. Podrapał się więc po potylicy i zanim nasunęła mu się jakakolwiek odpowiedź, znowu trafił na tą samą "dziwną" dziewczynę. wyglądała tak bezradnie i biednie, że, ku wielkiemu zdziwieniu samego Anthonego, zdecydował się obok niej przykucnąć.
- Fajny topór... rozwaliłaś już nim jakieś głowy? - zapytał. Z reguły nie był zbyt rozmowny, a teraz? Może złapał jakąś chorobę, czy coś?... Nieważne... Poprawił okulary, które już jakiś czas temu opadły mu na sam czubek nosa.

8Linden Street Empty Re: Linden Street Sob Sty 19, 2013 5:19 pm

Jorunn

Jorunn
Uśmiechnęła się bezradnie słysząc pytanie.
-Dziewięć tarcz, kilkadziesiąt manekinów, ale głowy jeszcze żadnej. - powiedziała Jor łapiąc topór do ręki. Uśmiechnęła się do przedmiotu. Tyle wspomnień, a teraz prawdopodobnie nie będzie miała gdzie i z kim przebierać się za wikinga.
-Ale dużo już nim nie rozwalę. - powiedziała marszcząc nos. Po chwili zastanowienia, zerknęła z ukosa na chłopaka.
-Chyba zgubiłam się na tej pustyni.- stwierdziła szczerząc zęby, następnie zmusiła się do wstania z ziemi. Troce dziwnie musiała wyglądać, z tymi wszystkimi pakunkami, siedząca na środku chodnika, spocona z gorąca, poobrzucana pustymi butelkami...
-Jedyne takie miejsce na świecie, tralala.. Duszno i gorąco, tyle z tej "wspierającej" niesamowitości tego miasta- Gderała bez sensu. Może dla tego, że była pewna, że zginie ta tej pustyni, w przeciągu kilku minut i, że może zdać się na gadanie do kompletnie obcego, spotkanego na ulicy człowieka.
Nigdy tak nie robiła.
Wepchnęła czapkę do kieszeni kurtki, którą trzymała pod pachą.
-Tu zawsze tak gorąco?- skierowała tym razem wprost do chłopaka. Co z tego że nie wyglądał na rozmownego ważne, że słuchał. No i miał okulary. A z ludźmi w okularach zawsze lepiej się dogadywała. Bo ci z soczewkami, za bardzo się wyglądem przejmują...
Inteligentne przemyślenia, tia....

9Linden Street Empty Re: Linden Street Nie Sty 20, 2013 11:56 am

Anthony

Anthony
Wpatrywał się w nią w ciszy. Ta, czego jak czego ale tego, że nie potrafił słuchać nie można było mu zarzucić. W owej sztuce wręcz się specjalizował zawsze wyłapując najbardziej interesujące go kwestie. Żadnej głowy... Może nawet wyraziłby swój smutek czymś więcej niźli jeno cichym westchnięciem, gdyby dziewczyna nie mówiła dalej. A on, jak to on, nie lubił nikomu przerywać, ani wcinać się wpół zdania, to i dalej milczał. Uniósł na nią wzrok, gdy wstała. Sam po chwili zrobił to samo, bardzo powoli, flegmatycznie. Mimo wszystko taki sposób poruszania się pasował do niego idealnie. Do niego, a może do tego, którym starał się być?... Splótł ze sobą palce obu dłoni chowając je za plecami. Na jej pytanie kiwnął delikatnie głową.
- Zazwyczaj. - stwierdził. Przygryzł lekko dolną wargę, najwyraźniej coś go męczyło, może po głowie chodziły mu pytania, które nigdy nie powinny zostać wypowiedziane? A przynajmniej takie, które aktualnie nie były na miejscu? Może cały czas miał przed oczami wyrastające i odpadające poroże? Może podejrzewał, że niedługo ta dziewczyna zamieszka wraz z takimi jak on w Rezydencji? Jakkolwiek by nie było postanowił dojść do wszystkiego okrężną drogą.
- Co więc tutaj robisz, skoro nie lubisz upałów? - zapytał przekrzywiając głowę na bok. Po chwili po raz kolejny wyciągnął do niej jedną rękę.
- Przepraszam, Anthony. - przedstawił się. Drugą, wolną dłonią poprawił okulary.

10Linden Street Empty Re: Linden Street Pon Sty 21, 2013 6:04 pm

Jorunn

Jorunn
Ciekawe... Miejsce które powinno jej pomóc, sprawia że kręci się jej w głowie i mdli.
Zazwyczaj?! Z gardła dziewczyny wydostało się ciche oś na kształt "oesu", wymieszanego z "Pfff..." Nie wierzę... Umieram...
Dlaczego tu przyjechała? Hmm... Cóż, matka która o niej zapomniała, inteligentnie stwierdziła, że rogi wyrastające ze skroni są nie do końca normalnie. A potem, wspaniałomyślnie wysłała mnie na drugi koniec świata, na pustynię,zabierając od znajomych, zainteresowań i pasji.
-Powiedzmy że to nie mój wybór...- stwierdziła z niesmakiem. -Do tego zgubiłam kartkę z adresem i kompletnie nie wiem gdzie iść.
Oparła się plecami o chłodniejszą ścianę. Słońce biło po oczach, a Jor była bliska ataku na nie z toporem. Jakby nie mogło przez chwile przestać grzać...
-Hah, no i miło. Ja, jak mówiłam, jestem Jor. - stwierdziła. Nie ma to jak jej szwabski, zacięty akcent. No dobra, nie typowo niemiecki, ale prawda jest taka że norweski też brzmi jak szczekająco/warczący, rozwścieczony pies.
W wypadku Jor, jak rozwścieczony pekińczyk.
Kurde, nie jej wina że jest niska.
-Co ty masz z tymi okularami?- spytała nagle zaciekawiona ciągłym spadaniem tych okularów. Jor szczerze się cieszyła, że nie jest skazana na te szkła.

11Linden Street Empty Re: Linden Street Pon Sty 21, 2013 8:08 pm

Anthony

Anthony
Pokiwał głową.
- Rozumiem. Może mógłbym ci pomóc, no wiesz, trochę już tu mieszkam. Mogłabyś powiedzieć mi nieco więcej o tym miejscu, gdzie chcesz się udać? - przekrzywił głowę na bok. Był tak miły i uroczy, że sam miał ochotę zwymiotować sobie na buty. Tęczą, albo kwiatkami. Od kiedy tak lubił pomagać? I dlaczego mu się to w ogóle zdarzało? Może doszedł do wniosku, że tak, w razie czego, zjedna sobie więcej sprzymierzeńców? A przecież w jego przyszłych celach przyda mu się całkiem spora ilość podwł... wspólników. Uśmiechnął się delikatnie, kiedy przypomniała mu swoje imię, skinął nawet głową, tak w akcie niemego powitania. Ponownego. Pytanie dziewczyny sprawiło, że uniósł obie brwi i wzruszył ramionami.
- Nie mam pojęcia, może to dlatego, że są stare. - w zasadzie on też nie miał złego wzroku, wręcz przeciwnie, nosił zerówki, tylko dlatego, że okulary idealnie pasowały mu do wizerunku "biednego kujona".

12Linden Street Empty Re: Linden Street Pon Sty 21, 2013 8:37 pm

Jorunn

Jorunn
Chwila zastanowienia.
Bo co niby Jor wiedziała o tym miejscu gdzie idzie?
-Yyyy... Wiem, że jest. - stwierdziła z ogłupieniem na twarzy. Musiała brzmieć jak jakaś niesprawna umysłowo. -Coś na kształt jakiejś szkoły? Wiesz, nie wiem zbyt wiele, tak na prawdę, to matka dała mi kawałek kartki z adresem i powiedziała "Tam nauczą cię panować nad twoimi problemami"- powiedziała, po czym głośno wypompowała powietrze z płuc. - Albo jakoś podobnie, bądź co bądź płynęłam tu z Norwegii statkiem i pociągiem, a nie samolotem więc trochę czasu minęło...- dodała, po czym rozejrzała się po ulicy.
-Wiem,mój opis ci dużo nie pomoże, ale niewiele wiem. - stwierdziła po chwili zastanowienia.
Oj, powietrze ciągle było takie gorące. A u niej było z tym kiepsko, że nie tylko jej było gorąco, a i jej reniferzej (?) części, która wyraźnie wołała o zimną kąpiel i zrucenie z siebie ubrań.
-Hmm... Aha. -odpowiedziała słysząc słowa chłopaka o okularach. Oj, cieszyła się sama, że ona tego problemu nie ma, bo inaczej jak by strzelała z łuku? Chyba że zawracała by sobie głowę soczewkami.
Sięgnęła po butelkę coli, lecz z przykrością odkryła, że i ta się już skończyła. Zaczęła przegrzebywać z harataną kostkę, w poszukiwaniu picia.
-Damn... 12 butelek poszło... - mruknęła pod nosem, zapięła plecak, i przewiesiła sobie przez ramie. Znów wbiła wzrok w ścianę budynku naprzeciwko.
Piiiić...
Dasz radę
PIIIIĆ
Cicho bądź, nie jesteś na pustyni...
PIIII...
Zamknij się, przeżyjesz

Tak, tak, znowu kłóci się sama ze sobą. Na szczęście tym razem nie na głos. tak, to by było co najmniej dziwne...

13Linden Street Empty Re: Linden Street Czw Sty 24, 2013 12:33 pm

Anthony

Anthony
Zmarszczył brwi i podrapał się po głowie, tym samym targając i tak już wyjątkowo potargane włosy.. Rzeczywiście, niewiele mu to powiedziało, chociaż gdzieś w umyśle, bez przerwy tłukła mu się myśl mówiąca o tym, że powinien zaprowadzić ją do Rezydencji. Skrzyżował ręce na piersi. Popukał jednym palcem o swoje przedramię i przestąpił z nogi na nogę. Przez moment się nad czymś zastanawiał, po czym wystawił ku dziewczynie palec wskazujący.
- Z problemami, tak? A twój problem to... - chyba wolał by ona sama dokończyła to zdanie. Jakoś nijak nie pasowało mu, by to on musiał powiedzieć "te wielkie, dziwaczne rogi, których przed chwilą się pozbyłaś". Opuścił wzrok na butelkę.
- Cola? Cola strasznie psuje zęby, wiesz? W ogóle nie gasi pragnienia, właściwie to jeszcze je podsyca. Może z początku ma się wrażenie, że działa, ale zaraz suszy cię jeszcze bardziej. - pokiwał głową. Już on dobrze wiedział co mówi! Sam nie przepadał za tym napojem, ba, on w ogóle nie lubił słodkich rzeczy. Wyciągnął rękę po butelkę.
- Ma w sobie tyle chemii, że sam nie wiem co najbardziej truje. Właściwie gdyby odpowiednio to zmieszać i co nieco dodać powstałaby bomba. Pijąc colę to tak jakbyś piła bombę, nigdy nie wiadomo kiedy wybuchnie. - jeszcze jedno energiczne kiwnięcie. Tak, Anthony był nieco... specyficzny...

14Linden Street Empty Re: Linden Street Czw Sty 24, 2013 2:36 pm

Jorunn

Jorunn
Jaki problem? Kurde, musiałaś wygadać? Odgryź sobie lepiej język, bo wszystko pepla, ale... On i tak widział rogi. Na pewno wie... Nie może być tak głupi, by się nie połapał...
Jak to rozwiązać, jak to rozwiązać... Nie umiesz kłamać.. To trzeba zagadać jakoś tak, by nie okłamać, ale znów nie wypalać.

Jorunn miała minę wręcz przesadnie zamyśloną.
-I tak byś nie uwierzył. Więc po co mam mówić?- powiedziała bawiąc się butelką. O. I się udało.
-Wiem- powiedziała krótko w chwili gdy chłopak zrobił pauzę. Podała mu przy tym butelkę. Wtem usłyszała jego następne stwierdzenie. Szeroki uśmiech przeciął jej twarz. Parsknęła raczej serdecznym śmiechem i odchyliła głowę do tyłu, śmiejąc się wesoło.
-Taaaak... Ale jedni są uzależnieni od piwa, inni od papierosów, jeszcze inni od narkotyków, a ja mam swoją truciznę. Ot, za bardzo ją lubię. - Mówiła z szerokim uśmiechem. Oj Jor, Jor, słyszysz słowa Cola, i się robisz szczęśliwa!
I zapominasz o bolącej głowie.
Nagle Jorunn się uciszyła. wyprostowała się i spojrzała sztywno na chłopaka.
A potem znów zmarszczyła czoło.
-Prawie mi się przypomniała ta nazwa. - burknęła. po chwili jej twarz znów przeciął uśmiech.- Skleroza w tym wieku... Pewnie przez ten cukier. - spojrzała na butelkę w ręce chłopaka.

15Linden Street Empty Re: Linden Street Czw Sty 24, 2013 3:40 pm

Anthony

Anthony
Najwidoczniej on chciał podejść do tematu subtelnie, a ona w ogóle o swojej przypadłości nie chciała mówić, bo i teraz próbowała go zbyć.
- Po tym co w życiu widziałem jestem w stanie uwierzyć w dużo więcej niż mógłby sugerować mój wygląd. - stwierdził. Pokiwał przy tym głową, a nawet delikatnie się uśmiechnął. Ze zmarszczonymi brwiami i wyjątkowo poważną miną wczytywał się w skład napoju. Nie mylił się! Doszedł nawet do wniosku, że mógłby tym oto napojem pozbywać się rdzy ze swoich starych wynalazków.
- Z nałogami trzeba uważać. - co on jest? Stara ciotka, że gada takie rzeczy? A może wujek dobra rada? Jego oczy się powiększyły słysząc kolejne słowa dziewczyny.
- Świetnie! - o proszę, cóż za nieoczekiwany przejaw entuzjazmu!
- Jakieś wskazówki? Skojarzenia? - wesoła(?) iskra błysnęła w jego oczach. Zdjął na moment okulary, chuchnął na szkła i przetarł je skrawkiem koszulki.
- Może to nie wina cukru, a innych substancji, które zawiera cola. - to nie było pytanie, raczej stwierdzenie. Zamrugał kilkukrotnie i wsadził na nos okulary. Zmrużył oczy unosząc spojrzenie na dziewczynę.
- Z drugiej każdy czasem o czymś zapomina... - wzruszył delikatnie ramionami.

16Linden Street Empty Re: Linden Street Czw Sty 24, 2013 6:23 pm

Jorunn

Jorunn
Wyszczerzyła zęby i bez zastanowienia stwierdziła wesoło.
- A w wyrastające rogi też?
Spojrzała na topór. Słońce odbijało się od świeżo naostrzonego ostrza. Aż chciało by się nim rzucić! Dobra Jor, nie przesadzaj.
Spojrzała na Anthonego, który pilnie wczytywał się w skład.
-Hmmm... A o Aspartamie jest?- spytała zaglądając ponad butelkę. - Moja matka ma schizę na jego temat...- uzupełniła wesoło. -"Nie pij tego świństwa! To cie zabija!!"- przedrzeźniała matkę.- Co lepsze już chwilę potem sama mi ją zabierała i wypijała pół butli.
A to ją wzięło na gadatliwość? W towarzystwie tych kudłatych wariatów od rekonstruowania, była cicha i burkliwa.- tamci gadali trzykrotnie razy więcej niż ona w tej chwili. A teraz? Przejmuję ich rolę. Skoro obok jest ktoś mało gadatliwy, to teraz jej kolej męczenia potokiem słów. I tak dziwiło ją jednak to, że ma o czym mówić.
-Wiem, ale co mam poradzić? Cola jest użyteczna. Smaczna... Rozgazowana leczy żołądek, a ostatecznie odrdzewia łańcuch. Same pożyteczne rzeczy.- Nie mówiła tego ze zbytnim entuzjazmem, tylko od tak stwierdzała fakt.
Po chwili zdała sobie sprawę z entuzjazmu chłopaka.
- A co ty tak radośnie?- spytała zdziwiona.- To wręcz brzmi niebezpiecznie...- stwierdziła z udawanym przerażeniem w oczach i głosie.
Wyszczerzyła jednak po chwili zęby. Dziwne. Czemu postanowiła traktować tego całkiem obcego człowieka jak bliskiego przyjaciela? Na przykład tak jak Haldora.
Chodź nie, on to nie człowiek. To była tak zwariowana osoba jak mało kto. Dostała od niego toporem w nogę.
Wcale nie bolało.
No dobra, trochę tak.
Bardzo.
Mniejsza o to.
-Aspartamu. - Burknęła chwilę po tym, gdy jej mina chwilowo nabrała złowrogiego wyrazu, lecz natychmiast znów się uśmiechnęła. Trzeba być pozytywnie nastawionym do życia.
-Ano fakt. Choć ja wyjątkowo często.- powiedziała parskając śmichem przy okazji.
Zastanowiła się. Oj, coś z nią nie tak. Ale to dawno było. A matka jakoś nie opisywała tego zbyt dokładnie. Zastanawiając, zaczęła bawić się końcuszkami warkocza. Gorąco...
Tak, znowu się jej przypomniało.

17Linden Street Empty Re: Linden Street Czw Sty 24, 2013 8:30 pm

Anthony

Anthony
"Wyrastające rogi" - tak, na to właśnie czekał. Rozejrzał się dookoła i nieco zbliżył do dziewczyny.
- W wyrastające rogi szczególnie. - szepnął
- Chyba już wiem o jakie miejsce chodzi, rzeczywiście, mogą tam pomóc ci z twoim "problemem", o ile można to nazwać problemem. - pokiwał kilkukrotnie głową. Delikatnie się uśmiechnął i nawet mrugnął! Co też się działo z tym chłopakiem?... Wbił w nią spojrzenie dokładnie słuchając wszystkiego co mówi.
- Fuj. - stwierdził. Ta, jego nic nie było w stanie przekonać do takich napojów.
Sam się sobie dziwił, ale on naprawdę się roześmiał. I to szczerze, zupełnie naturalnie, tak jak nigdy. A trzeba przyznać, że wesoły wyglądał dużo lepiej niż zwykle. Opuścił spojrzenie.
- Podobno radość i śmiech to zdrowie. Takie zupełne przeciwieństwo coli. - pokiwał energicznie głową. Tak energicznie, że okulary znowu zsunęły mu się na czubek nosa. Poprawił je tak jak zwykle, jednym palcem.
- To miejsce... no wiesz, tam gdzie myślę, że miałaś się udać, tam pewnie znalazłby się ktoś, kto pomógłby i z pamięcią. - uniósł na dziewczynę spojrzenie, po czym machnął łbem chcąc odgarnąć z twarzy pojedyncze włosy. Owy ruch nic jednak nie dał i Anthony musiał kłaki odrzucić rękami. Tak też zrobił przy okazji przeczesując kudły palcami.
- Chodź, zaprowadzę cię do Rezydencji, tam radzą sobie ze wszystkim. Nawet z rogami. - przekrzywił głowę na bok. Splótł palce obu dłoni chowając je za plecami i wbił w dziewczynę spojrzenie.

18Linden Street Empty Re: Linden Street Czw Sty 24, 2013 9:17 pm

Jorunn

Jorunn
Gdy usłyszała szept chłopaka, lekko się uśmiechnęła.
Ohoo... On chyba też normalny nie był, skoro rogi go nie dziwiły.
-Taaak... Wyrastające rogi, sierść na rękach i czasem pojawiające się kopyta zamiast stóp, są naprawdę przydatną umiejętnością. -stwierdziła sarkastycznie. Uśmiechała się jednak dalej, typowo dla siebie, szeroko i serdecznie.
Jednak gdy usłyszała kolejne stwierdzenie chłopaka, zmarszczyła czoło.
-Żadne fuj, tylko mniam.- stwierdziła. Brzmiało to jak wypowiedziane przez małe dziecko, ale Jor nie przejmowała się tym. Od tak, jakoś to jej pasowało. Czasem tylko taka odpowiedź była sensowna. Niedługo jednak utrzymywała markotny wyraz twarzy, bo gdy tylko usłyszała głośny śmiech chłopaka, uniosła wysoko brwi. Na tą krótką chwilę, chłopak przestał jej przypominać kujona, na jakiego się robił. Gdy jego twarz się szczerze cieszyła zdawał się wyglądać jak inny człowiek.
Stała tak zdziwiona, ale po chwili i jej udzielił się śmiech i jej chwilowo poważna twarz powróciła do poprzedniego stanu. Czyli szerokiego uśmiechu.
-No widzisz, więc u mnie wychodzi na zero.- stwierdziła dobitnie. Jednak wbiła wzrok w okulary.- Jak stare muszą być te cyngle, że są aż tak luźne?- spytała wracając do tematu. Zabrała mu nagle okulary z nosa i zaczęła się bawić łatwo rozchylającymi się zausznikami. Prawa, lewa, prawa, lewa...
-Jaaaaj...- oczy się jej błyszczały radośnie jak małemu kotu, który znalazł kłębek wełny.
Pobawiła się, pobawiła i z powrotem wsadziła okulary na nos Anthonego. Przynajmniej spróbowała, ale przynajmniej raz nadziała się na jego oko.
-Wybacz, musiałam- stwierdziła szczerząc się szeroko. Wbiła wzrok w chłopaka, ilustrując go dokładnie. Od tak.
Wtedy usłyszała kolejne stwierdzenie chłopaka. Wciąż wesoła uniosła brwi.
- To na świecie sklerozę leczą? A to ci niespodzianka...
Kiedy chłopak zaczął męczyć się z włosami, sama miała ochotę padnąć na kolana i podziękować że jej dają się okiełznać. Stała jednak tylko, po chwili widząc jak chłopak odgarnia je ręką.
-O, to prowadź do tej... Rezydencji.- odpowiedziała po chwili zastanowienia.
Tak to się nazywa? Warto zapamiętać!
Złapała mocniej torbę i uniosła głowę w kierunku chłopaka.

19Linden Street Empty Re: Linden Street Czw Sty 24, 2013 9:37 pm

Anthony

Anthony
No tak, do normalności Anthonemu było daleko, choć jego wygląd sugerował coś zupełnie odwrotnego. W końcu kto, po kimś takim jak on, spodziewałby się czegoś niezwykłego? Czegoś odstającego od normy?
- Wszystko da się jakoś wykorzystać. - zapewnił, ba, dla potwierdzenia kiwnął nawet głową. Kolejny uśmiech wpełzł na jego twarz. Doprawdy, ten dzień należał do wyjątkowo dziwnych. Szczególnie jeśli chodzi o nagłe napady radości, które zwykle mu się nie zdarzają. Dziwne...
Wzruszył ramionami.
- Czy ja wiem? Trochę już ze mną prze... - nie zdążył dokończyć, bo zabrała mu okulary. Co prawda uniósł ręce i próbował ją powstrzymać, ale nic to nie dało.
- Uważaj, to moje jedyne... - wyciągnął ku niej obie dłonie opuszczając wzrok na swoje binokle. Co by zrobił, gdyby coś urwała?...
- Ała... - mruknął, kiedy dźgnęła go w oko. Zsunął szkła i przetarł oczy palcami.
- Nic się nie stało... - wepchnął okulary na nos. Ponownie kilkukrotnie mrugnął ostatecznie wbijając w dziewczynę spojrzenie.
- Ooo, też mnie czasem dziwi co niektórzy potrafią leczyć. - wraz z tym stwierdzeniem przez jego twarz przeleciał cień jakby trochę tajemniczego uśmiechu. Szybko jednak zniknął ustępując miejsca zwykłemu wyrazowi twarzy Anthonego. Kiwnął głową. Zmierzył Jorunn wzrokiem przez moment przyglądając się jej bagażowi.
- Może ci z tym pomóc, co?

20Linden Street Empty Re: Linden Street Pią Sty 25, 2013 6:23 pm

Jorunn

Jorunn
Wyszczerzyła szeroko zęby w kierunku chłopaka.
-TAK, będę mogła dorabiać jako renifer z zaprzęgu, na boże narodzenie? Trochę bym sobie dorobiła...- zażartowała wciąż szczerząc zęby.
Gdy ten próbował złapać okulary odskakiwała w bok i bawiła się dalej. A co... Ona dopiero poznaje świat. Nie ważne że często sieje przy tym zniszczenie. Ta cecha dodaje jej...y... właściwie nic. Tym razem jednak jej zabawka wyszła w całości z potyczki Jor i jej ochota zabawy.
-Wybacz!- Stwierdziła z szerokim uśmiechem.- Nie wycelowałam.
Ciągle się śmiała, kiedy chłopak tarł dłonią oko.
Ups...
Dobra, wcale jej nie zdziwiło to, że dźgnęła jego oko. Bardziej by ją zdziwiło, gdyby tego NIE zrobiła. Oj tak, to by było zaiste szokujące.
Widząc tajemniczy uśmiech, na chwilę się uspokoiła. oj, już teraz, chodź znała Anthonego krótko, zdawał się jej być zbyt... Podejrzany.
- Może lepiej bym się nie dowiadywała co jeszcze...- stwierdziła nieco ciszej, ale wciąż raczej pozytywnie. Spojrzała jeszcze na chłopaka. Hmm, coś za długo się przyglądał.
-Nie, raczej nie lubię oddawać komuś swoich rzeczy.- stwierdziła patrząc się na torbę. -Zabierać to co innego.
Nie no, sama musiała wglądać, jakby wybierała się w podróż do przeszłości, na jakąś średniowieczną wojnę. Oj tam. Zostawi wszystko w pokoju i może chwilowo przestanie zwracać aż taką uwagę.

21Linden Street Empty Re: Linden Street Pią Sty 25, 2013 7:05 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Tego było za wiele. On od początku twierdził, że należy być surowszym dla tych dzieci i chociaż miał pełne poparcie Kosiik, reszta dalej wierzyła, że taką metodą nie dojdą do niczego, no jeszcze ten Pumpkin dziwny czasem im przyznawał rację, ale tylko czasem, bo głownie miał wyjebane na to co tu się działo. I właśnie dlatego, że Pumpkin miał wyjebane to on musiał jechać po jego dzieciaka, jakąś tam Bjoern z Norwegii. Dziecko jeszcze nie wiedziało w co się ładuje i on miał jej wszystko wytłumaczyć. Pewnie ten dziad Pumpkin niczego nie dopilnował i co najważniejsze pozwolił by panna sama wybrała jak tu przybędzie. I oto wracamy do początku mej wypowiedzi - te dzieciaki miały z nimi za dobrze. No bo żeby miesiąc do szkoły jechać, bo się ma klaustrofobie. Za wiele! Trzeba ją było wprowadzić w trans i sprowadzić, a nie bać się tyle czasu, że się gdzieś po drodze przemieni. Jak ten Pumpkin w ogóle opiekunem został? Pan Christo Tatarczew nie miał pojęcia. i bał się myśleć o tym, ale wiedział jedno: kiedy wróci do Rezydencji z tym dzieciakiem poskarży się na niego dyrektorce. Z pewnością. Bo okazało się, że dzieciaka nie ma tam gdzie miał być. Na stacji.
I co? I to, że musiał po całym mieście biegać i szukać nowej. Szczęście w nieszczęściu, że potrafił namierzać ludzi, bo inaczej ktoś by zginął. Roma wcale nie była takim małym miasteczkiem.
- Przepraszam. - Wcześniej stanął obok nich i przysuwał się bliżej w miarę rozkręcania się rozmowy dopiero po znaczącym odchrząknięciu, przemówił. - Panie Burkey, nie spodziewałbym się tu pana. A ty - wycelował palcem w dziewczynę. - Czy mam rozumieć, że zaczepiała panienka obcych i opowiadała o rogach, zamiast czekać w umówionym miejscu na moje przybycie? Czy przejrzała panienka dokumenty jej dostarczone? - Tatarczew uwielbiał dokumenty i to jak regulowały one życie i nie mógł pojąć czemu tak wielu osobom, tak ciężko szło je - Pan również złamał regulamin, ale w słusznej sprawie, więc jestem gotów to przemilczeć. - Zamilkł, prawdopodobnie oczekując tłumaczeń od obojga. Przynajmniej tak się patrzył jakby czekał aż go przeproszą za zrujnowanie mu dnia. Jakby to było ich winą.

22Linden Street Empty Re: Linden Street Pią Sty 25, 2013 7:30 pm

Anthony

Anthony
Wzruszył ramionami. Skoro nie chciała pomocy, to on nie będzie nalegał. Jeszcze chwilę się jej przyglądał, a potem... potem o mało nie umarł ze strachu. Wystarczyło jedno chrząknięcie, a on aż podskoczył. Serce zabiło mu tak szybko i mocno, że o mało nie wyleciało z piersi. Spojrzał na mężczyznę z lekko rozchylonymi ustami. Przez chwile w ogóle nie wiedział co powiedzieć, jedynie złączał i rozłączał wargi szukając odpowiednich słów, przy okazji obiema dłońmi skrobał skrawek swojej bluzki.
- Też się tu pana nie spodziewałem... - wydukał. Opuścił głowę by ukryć rodzący się na jego twarzy, delikatny uśmiech. nijak jednak nie pasował on do Anthonego, więc i nikt nie mógł go zauważyć. Przetarł wierzchem dłoni twarz dopiero po dłuższej chwili unosząc spojrzenie najpierw na dziewczynę, później na opiekuna. Kiedy ponownie się do niego zwrócił uniósł obie brwi i raz jeszcze uchylił usta.
- Ja... dziękuję... - skinął lekko łepetyną.
- To może już sobie pójdę? - zapytał machając ręką gdzieś w bok, bo właściwie sam nie wiedział gdzie i po co chce iść.

23Linden Street Empty Re: Linden Street Pią Sty 25, 2013 7:59 pm

Jorunn

Jorunn
Jor także aż podskoczyła kiedy usłyszała że ktoś obcy przyszedł. Oczy zrobiły się ogromne jak talerze, ze zdziwienia.
-Yyyy....- Zdołała tylko powiedzieć
Jakie papiery, jakie papiery... Dostałam jakieś papiery?
Usłyszała, że chłopak obok też coś powiedział. Nie usłyszała jednak słów, tylko ze zdziwieniem gapiła się na przybyłego...
No właśnie. Kompletnie obcego jej człowieka, który mówi kompletnie niestworzone rzeczy na temat których nic nie wiedziała.
Jakie papiery, jakie papiery?!
-Jaa.....- kolejny przerywnik, chwile po tym jak Jor oderwała nagle wzrok od człowieka.
-Nie dostałam żadnych papierów....- powiedziała wolno, mówiąc kompletnie nic nie rozumiejąc.
Ha, udało się wypowiedzieć całe zdanie!
Jor spojrzała na chłopaka szukając jakiejś pomocy. Jednak kiedy ten, powiedział że chce zwiać, miała ochotę go spiorunować spojrzeniem. Ma tu zostać. Bo jak na razie to ona nie wiedziała o co chodzi. Wcale.
Matka! Pewnie ona "zapomniała" jej powiedzieć, że z miejsca do którego jedzie na dobre parę lat, przyszły dokumenty, które jak widać były WAŻNE.
-Umówionym miejscu? Dokumenty? Nic nie rozumiem.- stwierdziła takim głosem, że spokojnie można było ją posądzać o nierozwinięcie się mózgu.
Pewnie przez te rogi.
Bez zrozumienia zaczęła się rozglądać po Romie.

24Linden Street Empty Re: Linden Street Pią Sty 25, 2013 8:12 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry
Pan Tatarczew miał ochotę uderzyć głową o mur, mocno. I to wcale nie swoją, a niejakiego Saturna Pumpkina. Oj już widział jak pisze na niego skargę. I tylko to sprawiło, że się uspokoił.
- Ale gdzie chce pan odchodzić, panie Burkey? Chce pan uniknąć darmowej podwózki? - On nie sugerował, on nakazywał pozostanie. Kto wie co jeszcze przyjdzie temu dzieciakowi do głowy, właśnie sprosił obcego do Rezydencji. I miał szczęście, że smarkula od początku powinna była tam trafić. - Dobrze, uznam, że to niekompetencja pani przyszłego opiekuna do tej sytuacji doprowadziła. Ale co do umowy, że panienkę stąd odbierzemy jestem pewny, że została zawarta. - Tego nie odpuści. Na coś tak niedorzecznego na pewno ktoś się zgodził, inaczej już dawno dotarłaby tutaj samolotem bez zbędnych ceregieli.
- Wyjaśnimy na miejscu, proszę za mną - dokończył, odwracając się. On nie czekał aż pójdą za nim, on wiedział, że pójdą za nim. I tak już zmarnował za dużo dnia.

25Linden Street Empty Re: Linden Street Pią Sty 25, 2013 8:32 pm

Anthony

Anthony
Wbił spojrzenie w mężczyznę. Przestał skrobać skrawek bluzki, tym razem splatając palce obu dłoni. Wyginał każdy po kolei, niektóre głośno strzykały, inne nie.
- Noo... nie. - stwierdził. Pokręcił nawet przy tym głową, po czym głośno westchnął. No proszę. I tak oto Anthony Burkey po raz pierwszy wpadł w kłopoty. Nawet on sam się tego nie spodziewał, bo tak po prawdzie dużo prościej było mu uwierzyć w to, że kiedyś wysadzi pół Rezydencji i wtedy to dopiero będzie miał przechlapane... A tu taka niespodzianka!... Wywrócił oczami, gdy opiekun się odwrócił. Zaczynał żałować, że w ogóle postanowił dzisiaj gdziekolwiek wychodzić. Mógł siedzieć na miejscu i gapić się w sufit tudzież ścianę. Skrzyżował ręce na piersi zaciskając palce obu dłoni na swych ramionach. Spojrzał na dziewczynę i delikatnie się do niej uśmiechnął. Tak by dodać jej otuchy, w końcu on sam chyba by się wystraszył... Chociaż kto go tam wie, czasami potrafił być wyjątkowo DZIWNY. Machnął czerepem, tym samym dając jej niemy znak by poszła przodem, a on będzie podążał tuż za nią. I tak też powinno być.

Sponsored content

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 2]

Idź do strony : 1, 2  Next

Similar topics

-

» Main Street Cinema

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach