- To ty powiedziałaś, nie ja - Stwierdził wzruszając ramionami, bo i jakoś mu się specjalnie zaprzeczać temu nie chciało. Nie to, żeby od razu miał Bambie nazwać dziwką, całkiem daleko jej od tego stwierdzenia była, jednak z tymi uczuciami to była już inna sprawa. Poza tym był na nią zajebiście wkurwiony, a w chwilach złości mówi się i myśli wiele rzeczy, które normalnie nie przyszłyby Ci do głowy. A co dopiero taki Diego. On na co dzień nie myśli zanim coś powie lub zrobi, co przysparza mu nie lada kłopotów, a co dopiero w takich teraz kiedy był na Bambusa zajebiście zdenerwowany. Resztki inteligencji pozwalały mu ugryźć się w język, aby nie wyrzucić z siebie tego czego będzie później mocno żałował i srogo przeprasza - No i będę się boczył, bo nie umiesz przyznać, że coś zrobiłaś nie tak - Powiedział, nawet już trochę spokojniej, bo nie zależało mu na tym, aby obydwoje mieli stać i się na siebie wydzierać. Jak dla niego to ich konflikt mógłby się już skończyć, jednak Bambie mogła okazać choć trochę skruchy, a nie robić siebie chuja bez uczuć. Diego i tak wychodzi na ostatnią pizdeczkę, mam już na to całkowicie wyjebane, pewnie skończy jako gej, ale był urażony i tę uraże potrzyma jeszcze, dopóty dopóki dziewczyna nie stwierdzi, że część, nawet bardzo spora część, winy leży po jej stronie. I jak na moje Jasiek to to nie jest takie złe co powiedział, chyba przedtem było gorsze, więc może Bambus się nim dalej będzie interesowała trochę, a nie palącym się drzewkiem oraz zbliżającym się szlabanem przed którym właśnie się ratowała. Chłopak wywrócił oczami i jak wypadało wiernemu pieskowi poszedł za nią, chuj wie czy w tej złości nie zwali winę na niego. Okej, to była jego wina, ale tylko to i Bambie wcale nie musiała być taka wredna i go podkopywać. Szczególnie nie spodobało mu się to iż pojawił się opiekun. I to nawet nie taki, z którym sprawę udałoby się załatwić ugodowo, bo jakieś wredna babsko, którego nazwiska Lightwood. Twarz ta kobieta miała taką jakby się w życiu nie uśmiechnęła i cały czas chodziła niesamowicie spięta. Skrzywił się na jej widok, nie skończy się to dla niego dobrze.
- O kuuuurdę, a było takie super drzewko! - Wykrzyknął i tym razem na serio zaczął próbować drzewo ugasić, chociaż coraz mniej z niego zostawało, ale czego się nie robi, żeby kolejny raz nie dostać kary. Dobrze, że przez te talenty nie mogli go wyjebać z tej szkoły, bo już dawno wylądowałby z powrotem w domu. Za to opiekunka szybko sobie z tym poradziła i spoglądała na wszystkich morderczym wzrokiem. Następnie podszedł do niej jakis mały dzieciak, mruknął coś na ucho i jej oczy zwróciły się tylko na Bambusa, mały kurwa chuj konfident.