No tak, przecież wzory na fizyczkę to to co Poksy lubią najbardziej. Ale już się pogodziłam z myślą o tym, że jednak idę do innej szkoły to wyjebane! Ale to już wiesz przecież, więc też nieważne. Dobrze, że istnieli tacy dobrzy ludzie jak Chloe, którzy martwili się losem biednych owadów, w tym wypadku biedronek i nie chcieli ich zabijać, bo szedł taki Diego, który wyjebane miał na te wszystkie wkurwiające i chodzące wszędzie stworzonka, więc zabijał je ciągle i bez skrupułów, bo nawet tego nie zauważał. Morderca jeden. Owy morderca właśnie spoglądał nieco zdziwiony na Chloe, jakby dziewczyna naprawdę posłuchała się w końcu jego rady i zaczęła chodzić w samej bieliźnie. Zasadniczo to on nie miał bladego pojęcia czego oczekiwał podczas pierwszego spotkania z Douval odkąd Babie mu wypaplała, że ta go kocha. Liczył trochę, że nagle zacznie zauważać bijącą do niego miłość z jej strony, jakieś gesty albo komplementy sypane w jego stronę, których wcześniej, nie wiedzieć czemu, nie potrafił dostrzec. Tymczasem nic takiego nie nastąpiło, rozczarował się po prostu trochę chłopak! No i jakby on miał wcześniej zauważyć, że ta jest w nim zauroczona skoro takie teksty do niego sypała! Normalnie to się teraz zastanawiał czy Bambie go nie wkręca i nie chcę, żeby robił z siebie debila, co nawet by do niej pasowało.
- Oh nie, gejem nie zostałem, dalej możesz się o mnie starać skarbie – odparł swoim typowym tonem puszczając do niej oczko i nawet się uroczo uśmiechając z tym dołeczkiem w policzku. Skoro już mu zwróciła uwagę na jego nienaturalne zachowanie to musiał się zacząć normalnie zachowywać! Chociaż bardzo by chciał, aby to ona zauważyła, że on wie, że ona go kocha i najlepiej, żeby mu jeszcze powiedziała, że ona wie, że on wie. Mu to przez zęby nie przejdzie. Poza tym Diego cały czas sugeruje Chloe, że ta go kocha, ah jakie to skomplikowane.