Heheczki, zajebiście się jaram, gram z Kachą, czujecie to?! Swoją drogą, jeżeli Misza by umiała czytać w myślach, to by chyba nienawidziły ojca, za to, że nazywa ją gówniarzerią i zapytuje, czy ta oferma jest jego dzieckiem. Nic by go nie uratowało, nawet to, że była jego ulubioną córką, bo samo to, że miał ulubieńców było okropne! Dobrze, że mamusia była kochana i na pewno tak nie myślała. Jednak była też bardziej stanowcza i Misza, jeżeli chciała dobrze wypełnić swój plan, musiała zacząć od taty, bo jak on się zgodzi to mama nie będzie miała innego wyjścia, przecież nie chciała wyjść na jakiegoś gorszego rodzica, który terroryzuje dzieci i nie pozwala im na szczęście. Trochę wredne to ze strony Miszy, bo normalnie nie manipulowała ludźmi, ale w tym przypadku wchodziły w grę wyższe potrzeby, nie tylko jej, ale również tego co gnieździło się i, miejmy nadzieję, nie dusiło się w jej torebce. Na pytanie taty dosłownie o mało jej oczy nie wyszły, tak się zdziwiła. Przecież to było tak oczywiste dlaczego chciała zwierzaka! No... Po prostu chciała, zwierzak fajna rzecz, zawsze ktoś kogo można poprzytulać, z kim będzie mogła spać, gdy będzie miała koszmar (Uwierzcie, lecenie przez dwa piętra po strasznym śnie w kapciach do mamy to nie była najlepsza opcja. Nawet nie chodziło o to, że Misza się bała, po prostu wiedziała, że jak zaśnie sama to jej się przyśnią one znowu!), a była chyba na tyle odpowiedzialna, że na pewno by go nie porzuciła! Nie była taka głupia, żeby traktować go jak zabawkę!
- No jak to po co? - Spytała kompletnie zbita z tropu! Takie głupie pytanie jej tata zadaje! - Bo zwierzaki są cudowne, przytulają się do Ciebie, zawsze są ciepłe, musisz się nimi opiekować, dawać im jeść, pić, bawić się z nimi, być za nie odpowiedzialnym, głaskać je i przytulać! Nigdy Cię nie zostawią, bo są takie wspaniałe i zawsze Cię kochają, bezwarunkowo i bezinteresownie, niezależnie od tego jak postąpiłeś, źle czy dobrze, wystarczy, że ich traktujesz tak ja powinieneś! W dodatku kto się takim zwierzaczkiem zaopiekuje jak nie ja! Przecież to są jak małe dzieci, które zostały porzucone! Co to za pytanie w ogóle, po co mi zwierzak?! - Nie wiem czy wspomniałam kiedyś, ale Misza wszystko przeżywała, a kiedy chodziło o takie ważne rzeczy jak ta, zaraz była bardzo przejęta, dlatego jej wypowiedź była pełna emocji. Poza tym dalej bolała ją noga, więc sięgnęła po cole z lodem i postawiła ją sobie na kolanie. Może nie będzie miała wielkiego siniaka na pół uda i jeszcze łydki.