1 itankowo Wto Lut 12, 2013 1:08 pm
Mistrz Gry
Wiedziałem że coś takiego musi mnie spotkać. Czym bym był, jak obróciłaby się karta mojej historii gdyby nie to? Nie jestem nawet pewien czy to jest pewne - ale od początku.
To było jakiś rok temu. Byliśmy z Aureliem w samym środku Indii, pobieraliśmy nauki u największych myślicieli - chcieliśmy znaleźć inspirację. Czasem już się tak dzieje, że w pewnym momencie kariery jest zastój i nawet najwięksi z największych nie potrafią poradzić sobie z presją i stresem i doświadczają najgorszego etapu: blokady twórczej.
Gdzieś właśnie wtedy dowiedziałem się, że powinienem najpierw zamknąć sprawy. To takie bardzo dojrzałe z mojej strony, ale podziałało. Postanowiłem odkopać coś z przeszłości i zrobić to chociaż raz dobrze: dlatego wysłałem wiadomość listowną do mojego prawdopodobnego potomka z informacją, że jakby chciał, to mogę się sptokać. Nie wiem co w tym miało być dobrym elementem, nie wiem nawet czy ten mój syn to jest serio moim synem, ale podziałało i już dziś mamy nowy materiał.
To, że jestem jednak tu dziś nie ma nic wspólnego z Indiami, Aureliem, albo nawet materiałem. Oni wszyscy zostali w Nowym Jorku w którym powinien właśnie teraz siedzieć - ale zamiast tego siedzę w barowej piwnicy w przyciemnionych okularach - nie chcę, żeby mnie rozpoznał ktokolwiek. Siedzę w barze w Australii. Nikt o tym nie wie, tylko barmanka prześwietla mnie wzrokiem i ciągle mówi, że jestem strasznie podobny do tego z Cecil pops. Siedzę nad piwem i czekam, bo mój synek powiedział, że wpadnie.