O Jezu będę ryczeć :< Przykre to, przykre jak diabli. Tylko drzewo trochę odcięło dołujący klimat.
Hmm... Jeśli chodzi o miejsce gdzie mieszkają... Tromso, jest prawie 300 km od pierwszego domu Jor- miasta Narwik. (chociaż początkowo Jor też miała urodzić się w Tromso, ale ciiii)
A od miejsca gdzie mieszkała od 4 roku życia, aż do teraz, to jest prawie 1 500 km
Więc daleko. Do Geiranger wyprowadziła się kiedy zmarł jej ojciec, więc w tym są podobni- mu zmarła matka, jej ojciec.
Ale Jorunn należała do stowarzyszenia odtwarzającego walki i życie wikińskie, które kursowało w te i we w te po świecie. Więc można było by coś z tym powiązać.
A co do tego swatania... Wiesz, nie widziałabym Jor jako swatki, tym bardziej że i jej by się takowa by się przydała- ani razu nie miała chłopaka bo ich raczej traktuje jako towarzysza do biegnięcia przez pole, toporem w łapie, kolczudze i hełmie. Bardziej w ludziach widzi kogoś do pogadania niż do domniemanego związku. Więc ona też i znajomych nie zeswata. Ot, nie ten typ charakteru, chodź nasza pani renifer jest zmienna jak morze ( no dobra, brzmi to poetycko xD), i raz jest cichym mrukiem z którym rozmowa ogranicza się do "yhym" lub "pf", by po chwili stać się rozgadaną duszą towarzystwa, z wiecznym bananem na mordzie. I tak po prawdzie zależy to od tego jaki ja mam humor
Więc czasem może się u niej przejawiać syndrom swatki, czasem nie. Ale raczej nie na dużą skalę
Ogłaszam koniec wypocin.