utalentowani
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

1Einar Anton Mojriuun - Jim Sturgess Empty Einar Anton Mojriuun - Jim Sturgess Nie Sty 27, 2013 7:29 pm

Einar

Einar
Imię i nazwisko: Einar Anton Mojriuun

Wiek: 19 lat

Data urodzenia: 21 kwietnia

Wygląd: Miłość od pierwszego wejrzenia.

Einar Anton Mojriuun - Jim Sturgess Tumblr_md0aqrWMwr1qaonh9o1_500

Historia: Każdy zna tą historię. Serio, od dwudziestu lat wszyscy przekazują ją z ust do ust, jak legendę, jak podanie, jak baśń. Małe dziewczynki opowiadają ją sobie w piżamkach, kiedy wieczorem zasypiają w jednym pokoju, dziewczyny opowiadają swoim chłopakom, nawet twardziele znają tą opowieść. Ciemnowłosa i blondyn, jak Romeo i Julia, tyle, że ich nie dzieliły zwaśnione rody. Sofie i Antonio to nowe zamienniki, bo kogo obchodzi jakiś tam Szekspir, skoro taką opowieść ma pod ręką. O wielkiej miłości od pierwszego wejrzenia, o skomponowanych utworach, o wylanych łzach, o samobójstwach, o dachach, o zdradach, rozstaniach i powrotach. Nie mogło się skończyć szczęśliwie - szczęśliwych miłości mieliśmy już zbyt dużo. I wszystkie dziewczynki płaczą, kończąc opowiadać, bo to takie smutne, że pewnego dnia po prostu się rozstali i nigdy więcej nie spotkali. Że ona miała długie, niewysłane listy, a on ukryty zeszyt z kompozycjami, balladami, romansami, nokturnami, pieśniami bez słów i wreszcie jednym koncertem Smudkowskiego w tonacji b-moll z finałem, przy którym na premierze w Narodowej Filharmonii Norweskiej (nieważne jak się nazywa dokładnie) wstał król, niemal jak przy Alleluja Haendla. Oczywiście, każdy dopowiada swoje szczegóły, nie wiadomo, czy tych samobójstw było pięć czy pięćdziesiąt, czy Antonio wyjechał na miesiąc czy dwa lata, tak czy inaczej, to piękne.
Mniej osób wie, co działo się w mniej romantycznych momentach tej historii, czyli co zrobiła Sofie po rozstaniu z ukochanym. Cóż, wróciła do rodziców. Później nudne, rzeczowe liściki i bombonierki z pralinkami zaczął przysyłać jej Olaf Mojriuun, wyprasowany zoolog ze stolicy. Był dobrą partią, ucieszyło to mamę Sofii, a ponieważ Sofii serduszko i tak było drobnym pyłem, zgodziła się na pierścionek z brylantem. Po ślubie wyjechała wraz z mężem do Chin, aby zajmować się pandami wielkimi w rezerwacie Labaihe na kompletnym odludziu. Olaf zajmował się badaniami i gadaniem do miśków, a Sofie siedziała samotna w domu, czytając poezje i płacząc. Jej sytuacja poprawiła się nieco po narodzinach pierworodnego, bo Einar zajmował jej dużo czasu. Był synem, którego pragnęła mieć i którego kochała. Zawsze była powołana do posiadania ślicznych dzieci. Olaf nie był taki zadowolony, w sumie bardziej obchodziły go małe pandy niż własny syn, ale dzięki temu Einar należał tylko do mamy. Oczywiście, że nie mógł być szczęśliwym dzieckiem. Potrzebował miłości, chłonny jak gąbka, a w domu miłości nie było, mama nie kochała taty, a tata nie kochał mamy. Po prostu żyli obok siebie. Olaf nie był zadowolony z syna, bo mały nie był dobrym dzieckiem. Ojciec naukowiec oczekiwał od niego wyśmienitych rezultatów, a w zamian dostawał marne trójczyny w malutkiej chińskiej szkole. Einar bardzo się starał, ale nie umiał tego wszystkiego, co umieć powinien. Literki układały się w kolorowe korowody, A było czerwone, lekko kwaśne i brzmiało trochę jakby wiolonczela próbowała udawać kobietę. Ktoś by się zorientował, że jest synestetykiem, włókna jego zmysłów są połączone i potrzebuje specjalnego traktowania, ale Einar po prostu nikomu o tym nie mówił. Nie dlatego, że się bał albo wstydził. Po prostu nie wiedział, że to coś dziwnego. Był czarną owieczką, jego dwie młodsze siostry, ładne i mądre były bardziej... pasujące do ojca, niż on. On był tylko nieporadnym, zamkniętym w sobie chłopcem, któremu dokuczano, bo czytając śpiewał, a czasem krzywił się nad niektórymi wyrazami, które mu nie smakowały. Naprawdę, nie był szczęśliwy. Kiedy skończył etap edukacji, który skończyć musiał - siostry kontynuowały naukę, ale u niego nie miało to sensu - wrócił więc do domu i godzinami czytał z mamą książki albo słuchał muzyki w małym radyjku, które kiedyś przysłała paczką babcia. Nie miał kolegów, był samotny jak palec.
Wiadomo, że jego życie w końcu się odmieniło, ale punktem zwrotnym nie było nic przyjemnego. Pewnego dnia w radiu podawali informację o tragicznej śmierci znanego pianisty i kompozytora Smudkowskiego. Sam Einar pewnie by nawet na to nie zwrócił uwagi, bo nie miał pojęcia kto to, jednak mama, siedząca obok i robiąca na drutach sweterek dla małej pandy, zrobiła się blada i upuściła druty i wełenkę. A potem leżała trzy dni w łóżku, patrząc się w sufit, spokojnie, tak strasznie spokojnie. A potem zamknęła oczy i po prostu rozpękła się w milion migoczących skrawków, które Einar pozbierał i włożył do niedużej pozytywki. Olaf nie był zadowolony ze śmierci żony - po części dlatego, że była jego żoną, a po części dlatego, że musiał teraz wybrać między dziećmi, a pracą. To znaczy, wyboru nie było żadnego. Należało tylko znaleźć w stosie papierów numer do brata Sofii (jej rodzice już dawno umarli) i wepchnąć mu dzieciaki. Tak czy inaczej, trójka rodzeństwa wylądowała u Robbiego. Ktoś wreszcie zdiagnozował u Einara synestetyzm, stał się obiektem badawczym, ale dzięki temu ktoś rozpoczął nad nim pracę. Z kolei siostrzyczki przestały być takie rozpuszczane, więc w poszukiwaniu miłości ruszyły do klubów. I znalazły ją w toaletach, z kolegami z liceum.
A Einar, Einar pozostał tym samym zagubionym, odpychanym chłopcem, bo przecież w instytucie badań nie było dużo podobnych do niego. A młodzież krzywo patrzy na osoby, które chodzą do profesorów, albo na kolejne badania mózgu, a nie klubu. On w sumie nie potrzebował ludzi. Czuł się dobrze sam ze sobą. Ale była ona. Emma. Takie zwykłe imię. Chodziła do szkoły razem z jego siostrami, była córką jednego z naukowców, którzy go badali. Śliczna, sympatyczna dziewczyna o dużych oczach. Nigdy nie zwróciła na niego uwagi, a nie! raz uśmiechnęła się do niego z roztargnieniem, pewnie myląc z jakimś kolegą. Był szaleńczo zakochany. I raz nadarzyła się okazja, jedna z sióstr urządzała urodziny pod nieobecność Robbiego i traf chciał, że przybyła Emma. Tego wieczoru Einar zrozumiał, że kobiety to dziwki. Emma, śliczna, delikatna Emma o wielkich oczach i pięknym uśmiechu też nią była, jak cała reszta dziewczyn na tej imprezie. Wystarczyło mu raz przejść korytarzem, zobaczyć wszystkie te śliniące się pary wsadzające sobie ręce pod bluzki. Uciekł stamtąd, zawiedziony i rozczarowany.
Po drodze podpalił drzewo. <- epickie
Kiedy tylko Robbie wrócił (do tego czasu siostry zdążyły posprzątać i odkupić z kieszonkowego, które dostawały od Olafa wszystkie zepsute przez znajomych sprzęty), do drzwi domu w Tromso zapukali smutni panowie w czarnych garniturach i zaprosili Einara do Rezydencji. Robbie wiedział z czym to się je, więc powiedział tyle słów, ile było niezbędnych, wpakował siostrzeńcowi do kieszeni scyzoryk i kazał ruszać. No więc Einar ruszył. Na miejscu lotem błyskawicy obiegła budynek wiadomość, że to syn SOFII i zaraz zaczęło się gadanie. Do tego jest tam też córka ANTONIEGO. I to dopiero będzie drama, chyba się pozabijają.
Bo swata ich cała Rezydencja.

Talent: podgrzewanie, bawienie się kształtem płomieni, ogólnie ogniopodobne

Charakter: Mówi się, że nie ma na świecie dżentelmenów, że wszyscy wymarli. Może tkwi w tym jakaś prawda, ale jeżeli zachowało się choć kilku, to należy do nich Einar. Nie jest ideałem, na pewno. Bywa nerwowy, roztargniony, nawet agresywny. Nie chodzi tu o to, że otwiera przez dziewczętami drzwi, czy idzie zawsze po lewej stronie koleżanki. Chodzi o podejście do życia, do świata. Jest naczyniem wypełnionym ciepłem, nadzieją i dziecinnością. Nie był nigdy naprawdę szczęśliwy, niekochany przez ojca, wcześnie opuszczony przez matkę, odepchnięty przez rówieśników. Mimo to jest wypełniony potrzebą pomagania innym. W jego oczach widać światło. Pomimo tych przeżyć byłby wspaniałym człowiekiem, może nie wynalazcą leku na raka, ale sam byłby lekiem na zło, na pustkę, na samotność. Ale został złamany. Przetrzymał wszystko, prócz zawodu nad własną miłością, gdy okazało się, że wszystko jest pyłem. Był rozczulająco naiwny - teraz jest nieufny, był otwarty na każdego - teraz najpierw kogoś długo obserwuje, zanim się do niego przekona. Gdzieś w środku pozostał sobą, ale na zewnątrz zmienił się w kamiennego żółwia, skrytego w grubej skorupie. Ale wciąż można na niego liczyć, wciąż jest kimś, w kim chyba każdy chciałby mieć przyjaciela. Może wystarczy zapukać. Może wystarczyłoby rozpuścić tą skałę. A może wystarczy czekoladowe ciastko.
I ten uśmiech.

Grupa: kinetycy

Poziom zaawansowania: słaby



Ostatnio zmieniony przez Einar dnia Nie Sty 27, 2013 8:13 pm, w całości zmieniany 1 raz

2Einar Anton Mojriuun - Jim Sturgess Empty Re: Einar Anton Mojriuun - Jim Sturgess Nie Sty 27, 2013 7:38 pm

Lucy

Lucy
<333333333333

3Einar Anton Mojriuun - Jim Sturgess Empty Re: Einar Anton Mojriuun - Jim Sturgess Nie Sty 27, 2013 8:11 pm

Jorunn

Jorunn
O kurde, NORWEG! *.*
Już teraz, wiedz, że Jor chce pogadać

4Einar Anton Mojriuun - Jim Sturgess Empty Re: Einar Anton Mojriuun - Jim Sturgess Nie Sty 27, 2013 8:19 pm

Lucky

Lucky
PIĘKNA CUDOWNA KARTA + akcept!

żywioły :3

5Einar Anton Mojriuun - Jim Sturgess Empty Re: Einar Anton Mojriuun - Jim Sturgess Nie Sty 27, 2013 8:20 pm

Einar

Einar
NIENIENIENIENEINIE
NEIN

piękna cudowna karta + akcpet ;CCCC

Sponsored content

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach