1 Rosie Torres Pon Lis 26, 2012 12:26 pm
Rosie
Rosie Torres
{amorek}
{amorek}
Małe to śliczne, blond włoski ma. Odważne, mityczne, na losie się zna. I strzeż się dziewczynko, chłopcze też strzeż, by w twe serduszko nie trafił jej miecz. Atrybutem malucha będzie strzała i łuk, mamusia je zamknie z potrzeby na klucz. Lecz nic to dla malca, odzyskać swe insygnia, mama wprawdzie kocha swego kupidynka.
Stało się tak, że nocy pięknej Afrodyta wraz z wojownikiem mieli mieć syna. I poczęli czary robić, wzniósł się wokół gwar, i patrzą i cieszą się a z mgły wyłania się mały skarb. Dziewczyna grubiutka, co dołeczki ma na łokciach, o policzkach i tułowia krągłościach. I tak od latek sześciu i pół, wciąż taka sama czarująca, malutka, słodziutka, trochę męcząca. Rozmiarem przypomina kilkulatka, lecz nie sięga główką nawet ponad stół. Spełnienie marzeń każdego rodzica, nierosnące dziecko. Cóż począć z takim szczęściem, pytali by niedoświadczeni, lecz rodzice już wiedzą, już płyną statkiem z Afryki, stąpają po ziemiach Australii i głowę łamią, serca łamią, bo ich dziecko ni rosnąć nie chce, ni zmądrzeć. Wciąż mu tylko w główce psikusy, wciąż mu piosenki, żarciki czy głupotki. I bawi się losami, rzuca strzałami a na kogo padnie na tego bęc!
I jeszcze o jednej kwestii tylko wspomnę: pytasz się, czemu nie potrafią ukorzyć bobasa. Otóż spójrz na jego skrzydełka, od sasa do lasa.
Stało się tak, że nocy pięknej Afrodyta wraz z wojownikiem mieli mieć syna. I poczęli czary robić, wzniósł się wokół gwar, i patrzą i cieszą się a z mgły wyłania się mały skarb. Dziewczyna grubiutka, co dołeczki ma na łokciach, o policzkach i tułowia krągłościach. I tak od latek sześciu i pół, wciąż taka sama czarująca, malutka, słodziutka, trochę męcząca. Rozmiarem przypomina kilkulatka, lecz nie sięga główką nawet ponad stół. Spełnienie marzeń każdego rodzica, nierosnące dziecko. Cóż począć z takim szczęściem, pytali by niedoświadczeni, lecz rodzice już wiedzą, już płyną statkiem z Afryki, stąpają po ziemiach Australii i głowę łamią, serca łamią, bo ich dziecko ni rosnąć nie chce, ni zmądrzeć. Wciąż mu tylko w główce psikusy, wciąż mu piosenki, żarciki czy głupotki. I bawi się losami, rzuca strzałami a na kogo padnie na tego bęc!
I jeszcze o jednej kwestii tylko wspomnę: pytasz się, czemu nie potrafią ukorzyć bobasa. Otóż spójrz na jego skrzydełka, od sasa do lasa.