Po dłuższym zastanowieniu doszła do bardzo nieprzyjemnych wniosków. Przecież taka nagła ucieczka ze stajni byłaby niegrzeczna, co by sobie wtedy pomyślała Minnie? Że Inka to jakiś głupie i niewychowane dziewuszysko, które najpierw skrobie ci marchewki, nabiera na niebieskie kangury i bezczelnie ucieka. Jakby tak się bliżej przyjrzeć jej relacjom międzyludzkim, uciekała od większości rozmówców i nieważne, czy zadano jej dziwne pytanie czy rozmówca był w trakcie monologu. Odchodziła sobie cicho i nikt nawet nie zauważał. Tak się jej przynajmniej wydawało, nie mogła przecież zobaczyć zdziwienia i czasem zmieszania na twarzach gadających do siebie. Kolejny wywód blondynki nawet Inkę rozbawił. Uśmiechała się pod nosem i składała jakąś logiczną wypowiedź, rozważała nawet mały pokaz dla Minnie, ale chyba ją lubiła, więc po co miała ją straszyć. A skoro koleżanka tutaj tak chętnie rzuca sennymi bańkami to może pewnego dnia, nocy raczej, powinna taką przysłać do Harasymiuk. Raz by się może porządnie wyspała i może to by miało jakiś mega wpływ na jej smuteczkowe życie? Jaka szkoda, że wcześniej nie wiedziała o tej mocy, już dawno by ja w jakiś nikczemny sposób wykorzystała, może uda się jej skonstruować supermegaLSD bańkę?
- Moja iluzja to raczej czarna dziura. - Kątem oka nadal uparcie obserwowała miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał kangur, starała się jednak większą uwagą uraczyć swoją towarzyszkę. - Bawił się farbami? - Sama nie wierzyła, że to wypadło z jej ust. Było mało przekonujące, ale jakie niby miało być, skoro ona sama w to nie wierzyła? Posłała krzywy uśmiech w stronę dziewczyny i odgarnęła włosy. - Często masz taki słowotok? - Chciała ugryźć się w język, ale nie wyszło, no trudno! Jak już zdążyła zauważyć, Minnie nie była dziewczyną, która się zaraz o wszystko obrażała, więc stwierdziła, że zostanie jej to wybaczone. Nawet jeśli nie...trudno, jakoś przeżyje fakt, że jej nie lubi, czy żywi jakąś urazę, nie zależało jej specjalnie na głębokich uczuciach, chociaż nie odrzucała też możliwości bliższego poznania się. Najprościej, było jej po prostu obojętne co się teraz stanie.