utalentowani
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

You are not connected. Please login or register


Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down  Wiadomość [Strona 1 z 1]

1Sala numer 134 Empty Sala numer 134 Sob Lis 17, 2012 2:04 pm

Mistrz Gry

Mistrz Gry

Sala numer 134 Tumblr_lyw2t7iVmR1qaikpfo1_500_large
    Sala sztuki. Wszak i normalne zajęcia są prowadzone z podziałem wiekowym, nie zaawansowania.

2Sala numer 134 Empty Re: Sala numer 134 Wto Sty 22, 2013 3:59 pm

Hugo

Hugo
Komuś chyba nie spodobały się wyniki, przemknęło mi na myśl w pierwszym momencie. Trochę głupia myśl, gdy biegnie na ciebie rozwścieczona kreatura, która w normalnych warunkach mogła by być wzięta za przerośniętego niedźwiedzia. Nawet bardzo głupia. Właśnie powinienem wrzeszczeć i uciekać, a nie stać i się gapić na to co biegło na mnie. A jednak stałem. Życie było mi niemiłe? Sam nie wiem. Gdy zwierzę było na tyle blisko bym już po prostu musiał coś zrobić wybiłem się w górę i zrobiłem nad nim salto. Pięknie mi wyszło.
- A wygrywa Lyttelton - Skłoniłem się publice, której nie było, poprawiając okulary, których dzisiaj ambitnie nie zapomniałem włożyć. Chciałem iść dalej, ale nie mogłem Coś ty tam robiła Lucy? I co to było to? - Japierdolę - wrzasnąłem. Wiedziałem czemu tamto wiało. Tu napływała gorsza bestia. Serio ci zmiennokształtni są popierdoleni. Rzuciłem ostatnie spojrzenie wodnej kreaturze, serio jakby woda na mnie płynęła, ale taka w zbitej formie i pobiegłem na pomoc Lucy, która dalej nieświadoma większego uciekała przez pierwszą bestią. Ot normalny dzień w naszej szkółce.
- Uważaj - złapałem ją i szarpnąłem do pierwszej klasy. - Dawno cię nie widziałem - zauważyłem, puszczając ją i uśmiechając się, jakbym wcale nie zabrał ją sprzed kłów niedźwiedzia. O tamtym już zapomniałem. Chociaż... po wyjrzeniu przez drzwi można było zaobserwować ciekawą bitwę.

3Sala numer 134 Empty Re: Sala numer 134 Wto Sty 22, 2013 4:36 pm

Lucy

Lucy
Dzień jak co dzień. Dla mnie. Kiedy to włóczyłam się korytarzem, jakby się mogło zdawać, bez celu. Gdy o tym opowiadałam, znów mówili mi, że nie rozumiałam życia. Zachłanni materialiści. Że marnuję czas. Ale ja lubię krążyć. Zataczać kółka, przechodzić po raz kolejny obok tego samego miejsca i przyglądać się tym samym płytom na podłodze. Czasem, przy którymś razie, zauważę jakąś szparę ciekawą, albo pęknięcie. Ale tym razem widzę coś innego. Głos słyszę dopiero później. Znajomy, który dumnie chwali się swoim czynem, ale zaraz formuje się w zwrot brzydki i niegrzeczny. Wrzask. I odwróciłam głowę, a w moją stronę biegł zwierz z zębami na wierzchu i lśniącym, czarnym futrem. I zaśmiałam się, ale moje rozbawienie trwało krótko, do momentu, w którym zorientowałam się, że biegł do mnie. I do mnie wystawiał kły, nie w uśmiechu. Zrobiłam kilka kroków w drugą stronę i przez krótką chwilę poczułam jak moje serce zabiło szybciej. Nogi przyspieszyły, ale tu coś objęło mnie w pasie i pociągnęło do jednej z sal. I zaraz znajomy głos znów rozbrzmiał, bliżej mojego ucha. - Jak miło, że mnie uratowałeś - zaśmiałam się, choć nie byłam pewna, że to, co przed chwilą się stało nie było wytworem mojej wyobraźni, albo jakimś odległym wspomnieniem murów Rezydencji. - Co to było? - zmarszczyłam brwi - Jest? - bo gdy wyjrzałam na korytarz, zauważyłam jakieś dziwne stworzenia. Dziwne wydarzenia.

4Sala numer 134 Empty Re: Sala numer 134 Wto Sty 22, 2013 5:07 pm

Hugo

Hugo
Z roziskrzonym spojrzeniem obserwowałem scenkę dziejącą się na korytarzu, żałując, że nie mam ze sobą kamery czy nawet aparatu. To się prosiło by to uwiecznić. Niedźwiedź i bijąca się woda. Czułem się jak w marnym filmie, ale za to z dobrymi efektami specjalnymi.
- Drobiazg - mruknąłem, skupiony na widoku przede mną. Byłem trochę jak dziecko, ale kto by nie szalał widząc walkę stulecia? Skrzywiłem się, gdy misio porządnie oberwał. - Chyba się o coś pokłócili, nie sądzisz? - Zacząłem myśleć nad tym kto mi pasował ze znanych osób do tej sytuacji. Nic nie przychodziło mi do głowy, jedyne o czym potrafiłem myśleć to to w jakim stylu ukazałbym tę potyczkę. Coś wspaniałego i naprawdę zabawnego. - Zaraz... - Nie bardzo chciałem odwracać wzrok, ale na moment wolałem popatrzeć na Lucy. - Czy przypadkiem Wania nie ma czegoś z wodą? - Mój umysł już popędził dalej z tą historią. Wania nakryła swojego chłopca, pocieszającego się po niezdanych egzaminach u innej i się zdenerwowała i dalej już toczyło się żywiołowo, aż do tego momentu. - No nieważne, grunt że kto to by nie był planuje tu zostać na dłużej. - Misio za bardzo nie dawał sobie rady bym chciał to dalej oglądać. Odwróciłem się w poszukiwaniu miejsca gdzie bym mógł wygodnie przeczekać to zdarzenie. Okazało się, że wylądowaliśmy w klasie pana V.

Sponsored content

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry  Wiadomość [Strona 1 z 1]

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach