Opuściłem wzrok słysząc jego słowa. Choć na usta cisnął mi się uśmiech, choć dłoń sama zacisnęła się w pięść, ja jedynie delikatnie przygryzłem dolną wargę. Milczałem, bo niby co miałem powiedzieć? "No tak, jak mogłem pomyśleć, że ktoś taki jak ty będzie chciał gawędzić z kimś takim jak ja!..." Jasne...
Poczułem, że przesadziłem, gdy się pochylił i zaczął szeptać. Brzmiał wyjątkowo... złowrogo, a mnie to niesamowicie bawiło! Może to trochę dziwne, ale zawsze chciało mi się śmiać w takich sytuacjach. Oczywiście mój wygląd mówił coś zupełnie innego. Kto wie, może nawet sprawiałem wrażenie trochę przestraszonego, gdy nieco się odsunąłem?
- J-jestem geniuszem... - rzuciłem szeptem. Starałem się, bym brzmiał niepewnie, niczym biedne dziecko zagubione we mgle i zaczepione przez nieznajomego.
- W-wiem takie rz-rzeczy... Derek. - tym razem kącik moich ust drgnął. Błąd. Uniosłem dłoń i otarłem wargi jej wierzchem, przy okazji, dwoma palcami, poprawiłem okulary wciskając je na nos. Kiwnąłem delikatnie łepetyną, choć na usta cisnęła mi się kolejna odpowiedź. No proszę, szacunku miał mnie uczyć ktoś, kto nawet nie patrzył na biedniejszych od siebie? Ktoś, kto "szanował" jedynie czubek swojego nosa? Ja miałem dla innych więcej szacunku! Ja! Ten, który skrycie nienawidzi połowy społeczeństwa, a jednak nigdy nikogo nie ignorowałem i nie lekceważyłem. Byłbym zadowolony, gdyby los odegrał się kiedyś na Dereku. Gdyby... no nie wiem... bezdomni go zjedli za to, że zawsze tak totalnie bezczelnie ich mijał.
To dziwne, ale nagle moja wyobraźnia zaczęła podsyłać mi dziwne wizje. Kiedyś słyszałem, że można zabić człowieka jedynie się na niego gapiąc i wyobrażając sobie jak mózg wypływa mu na ścianę. Spróbujmy. Ponownie uniosłem spojrzenie i jestem prawie całkowicie pewien, że tym razem moje oczy zdradzały trochę więcej niż powinny... Kilkukrotnie zamrugałem.