No i z obserwacji go wyrwał ktoś. Przerzucił wzrok swój na źródło głosu i się prawie biedaczek zakrztusił. Potrząsnął przecząco głową, kaszląc jednocześnie w zaciśniętą w pięść swoją dłoń. Najlepiej by mu było zbudować radar, który podpowiadałby z której strony zbliżają się osobniki płci pięknej, co by mógł się jakoś na to spotkanie przygotować. A tak z zaskoczenia go brać.. jest źle.
Ogarnął już swój kaszel, nie umrze tu przez zachłyśnięcie.
-Nie.-odpowiedział nieco ochrypniętym głosek, ale chrząknął jeszcze raz i było lepiej.-Znaczy tak.-poprawił, ale teraz to sam nie był pewien czy ostatecznie jego odpowiedź sens miała taki, że mu się podoba czy nie.-Podoba.-dodał więc, i już miał wyjaśnić, że tak tu sobie jest.. nie wiem, coś chciał wymyślić, żeby tylko nie przyznać się do tego, że go dziewczyna przejrzała, ale nie dał rady, bo ta zaraz na niego poleciała. Normalnie to by mu pochlebiało bardzo, gdyby taka dziewczyna na niego leciała, ale ona nie poleciała w tym przenośnym znaczeniu, tylko w dosłownym, bezczelnie przez kogoś pchnięta.
Giovanni jest zdrowym facetem, wiec nie powiem, żeby mu jakieś nie na miejscu rzeczy przez myśl nie przeszły, ba, można by dodać, że ta cała sytuacja była dla niego wcale nie jakaś nieprzyjemna. Ale ogarnąć się trzeba.
Jedynie z niewielką dozą niepewności się Giovanni podniósł, po czym pomógł podnieść się dziewczynom i upewnił się, ze wszystko w porządku. Taki już z niego troskliwy misio.
Dopiero kiedy wiedział, ze wszyscy żyją i mają całe zęby, rzucił złowrogie spojrzenie na Bubusia. Facetów się nie krepował. Podszedł do niego i złapał biedaka za koszulę. Trochę poczuł się głupio, bo to jakby rzucał się do dziecka niższego od siebie o głowę czy dwie. Poluzował więc nieco uścisk, ale nie puszczał i tak.
I choć w rzeczywistości trwało to ze dwie sekundy, to w jego odczuciu całą wieczność zastanawiał się czy mu walnąć, czy pogadać.
Chciał pogadać, ale walnął. Zgonił to na zły dzień. On naprawdę nie lubił imprez i wszystko go wkurzało.
Chciał walnąć z liścia, żeby krzywdy nie zrobić, a żeby się chłopak opamiętał, ale to pedalskie. Walnął zaciśniętą pięścią. Za to nie jakoś mocno. Zęby całe.
-Ogarnij się, kurwa.-mruknął do Bubusia, o dziwo spokojnym tonem.
I być może nie był pewny czy to było dobre, albo nawet był pewny, że nie było, ale co się stało to się stało. Jebnął to jebnął, na chuj drążyć temat.