1 Misza Maksymilianewna Berlioz - Maisie Williams Wto Gru 18, 2012 8:09 pm
Misza
Imię i nazwisko: Misza Maksymilianewna Berlioz
Wiek: 12 lat
Data urodzenia: 21 marca
Wygląd: Pewnie jeszcze sto razy zmienię, ale na razie Maisie Williams
Historia: Nie sądźcie, że będzie to dłuższe niż siedem linijek, bo na chuj miałabym się rozpisywać, skoro te oto dziecko ma tylko 12 lat, a szczególną historię jej pochodzenia, a mianowicie życiorys jej rodziców znajdziecie tu, tu i tu. Rodzice : Maksymilian Nikołajewicz Berlioz – obecnie ordynator chirurgii w miejskim szpitalu oraz Delilah Griffiths – opiekunka uzdrowicieli. Dziewczynka ustawiona jest jak nic tej Rezydencji. Jej rodzice rozwiedli się dość szybko, nie wiem ile ona mogłaby mieć wtedy lat, napiszę pięć i będzie oks, więc nawet dobrze nie zapamiętała tych momentów kiedy byli razem, a ona, jako rozumne dziecko zdawała sobie sprawę, że tata kocha po prostu inną panią i nie mogła go winić za to, że tą panią nie jest jej mama. Trochę jej było smutno, bo nie mogła z nim być cały czas, ale i przez to przeszła bardzo dzielnie. Natomiast bardzo martwiła się o mamę. Przeszła ona rozłąkę z tatą chyba nie najlepiej oraz nie znalazła sobie po nim żadnego mężczyzny, którego by pokochała, a Misza bardzo by chciała, żeby jej mama była w życiu szczęśliwa. Poza rozwodem rodziców w jej życiorysie nie było zbyt wiele dramatycznych sytuacji, ot, żyła sobie jako szczęśliwe dziecko. Potem odkryła swoją magiczną moc na co oczekiwała z wielką niecierpliwością i trafiła do Rezydencji.
Talent: daje życie, ale się muszę jeszcze z tym przespać
Charakter: Dziecko dwóch tak różnych charakterów, które pewnie po skończeniu pisania przez ze mnie tego podpunktu, nie będzie podobne do żadnego ze swoich rodzicieli. Ponadto na upartego można by było tutaj znaleźć jeszcze cechy po cioci i jednocześnie matce chrzestnej (pozwoliłam sobie Justyś :), po której odziedziczyła imię - Miszy Ma to dopiero 12 wiosenek za sobą, czasem zachowuję się nawet dojrzalej od starszych od niej osób, czasem jak pięciolatek, który dopiero uczy się funkcjonować w tym okropnym świecie, bywa też tak, że narzeka na to, jak bardzo jest zmęczona już tym życiem, niczym staruszka na progu śmierci albo zachowuje się jak nowonarodzony bachor i spogląda na wszystko, jakby widziała to po raz pierwszy. Światopogląd Miszy i podejście do życia zależne jest od jej humoru, a ten zmienia się, jak kobiecie w ciąży. Najczęściej jednak pozostaje promykiem słońca i nadziei, trochę naiwnym, nie zwracającym uwagi na cechy zewnętrzne dzieckiem kwiatu czyniącym dobro, uśmiechającym się szeroko do ludzi i zagadującym nieznajomych, pomimo tego, że przecież tak nie wolno, bo jeszcze ktoś ją zamorduje albo zgwałci! Ale ona się niczego nie boi, nawet jeśli powinna. Interesuje się wszystkim po trochu, czyli tak naprawdę niczym konkretnym. Jednak nigdy nie zraża się po tym jak coś jej nie wychodzi, posiada iście ośli upór i pomimo tego, jak bardzo by jej coś nie szło, choćby wiatr dął jej w oczy, ona i tak nie przestanie dążyć do wyznaczonego sobie celu, tylko będzie jej jeszcze bardziej zależało! Nadzwyczaj ciekawią ją ludzie, bo chociaż większość to idioci (biedna, tylko dwanaście lat, a już do takich prawdziwych i jednocześnie okropnych wniosków doszła!) to każdy na swój sposób jest interesujący. Bardzo nienawidzi chamstwa, pozerów, ludzi wrednych, sprawiającym innym przykrość specjalnie lub myśląc, że są zabawni. Najchętniej by im wszystkim bułę sprzedała, ale ma jeszcze za małe ręce do tego. Nie przepada też za tymi, którzy gadają tylko po to, aby gadać, pochwalić się przed kimś lub nie dają się wypowiedzieć innej osobie. Pojętna z niej osóbka, zarówno w sferze naukowej i intelektualnej, rozumie wszystko co się do niej mówi, jednak przed samą nauką i lekcjami zapiera się rękoma, nogami, czym się da, bo to najgorsze co może być. Posiada dziwną życiową zaradność, która pozwala jej przetrwać nie będąc specjalnie uzdolnionym manualnie, znaleźć jakieś wyjście z sytuacji i poradzić sobie w trudniejszych warunkach. Bywa też trochę bardziej chłopakiem niż dziewczyną, zamiast oglądać romantyczne historie, zdecydowanie bardziej woli ekscytować się na filmie akcji lub science fiction. Od malowania paznokci, czesania włosów, nakładanie cieniów i róży oraz strojenia się woli uwalić się po kolana w ziemi i błocie poszukując skarbu. Jest jeszcze śmiesznie naiwna i zawsze stara się wynaleźć jakąś pozytywną rzecz w strasznej sytuacji. Bardzo często lubi też wpadać do szpitala, co wcale nie jest spowodowane faktem, że jej tata tam pracuje, ale raczej jej umiejętnością robienia sobie krzywdy, przy tym kompletnie nie zwracając na to uwagi oraz na ból temu towarzyszący. Pewnie nawet jakby samochód w nią pierdolnął to ta by po prostu wstała, otrzepała się i poszła dalej. Po tacie odziedziczyła jeszcze jedną ważną cechę – uwielbia się napierdalać. Jednak wiadomo, dziewczynka nie ma za wiele lat, nie jest to więc problemem. Nie podchodzi do obcych ludzi, nie zaczyna ich bić, kopać albo nie biega po Rezydencji w dresach pytając się „Masz jakiś problem?!”. Jest kompletnie niegroźnym dzieckiem, które lubi podejść do starszego i dwa razy od siebie większego kolegi, kopnąć go z szerokim uśmiechem na ustach w celu zaczepki i cieszyć się z zabawy! Pewnie jak będzie starsza, to jej to przejdzie, bo nagle zacznie to być bardziej bolesne niż było w dzieciństwie. Jebnęłam charakter.
Grupa: uzdrowiciele
Poziom zaawansowania: słaby
Wiek: 12 lat
Data urodzenia: 21 marca
Wygląd: Pewnie jeszcze sto razy zmienię, ale na razie Maisie Williams
Historia: Nie sądźcie, że będzie to dłuższe niż siedem linijek, bo na chuj miałabym się rozpisywać, skoro te oto dziecko ma tylko 12 lat, a szczególną historię jej pochodzenia, a mianowicie życiorys jej rodziców znajdziecie tu, tu i tu. Rodzice : Maksymilian Nikołajewicz Berlioz – obecnie ordynator chirurgii w miejskim szpitalu oraz Delilah Griffiths – opiekunka uzdrowicieli. Dziewczynka ustawiona jest jak nic tej Rezydencji. Jej rodzice rozwiedli się dość szybko, nie wiem ile ona mogłaby mieć wtedy lat, napiszę pięć i będzie oks, więc nawet dobrze nie zapamiętała tych momentów kiedy byli razem, a ona, jako rozumne dziecko zdawała sobie sprawę, że tata kocha po prostu inną panią i nie mogła go winić za to, że tą panią nie jest jej mama. Trochę jej było smutno, bo nie mogła z nim być cały czas, ale i przez to przeszła bardzo dzielnie. Natomiast bardzo martwiła się o mamę. Przeszła ona rozłąkę z tatą chyba nie najlepiej oraz nie znalazła sobie po nim żadnego mężczyzny, którego by pokochała, a Misza bardzo by chciała, żeby jej mama była w życiu szczęśliwa. Poza rozwodem rodziców w jej życiorysie nie było zbyt wiele dramatycznych sytuacji, ot, żyła sobie jako szczęśliwe dziecko. Potem odkryła swoją magiczną moc na co oczekiwała z wielką niecierpliwością i trafiła do Rezydencji.
Talent: daje życie, ale się muszę jeszcze z tym przespać
Charakter: Dziecko dwóch tak różnych charakterów, które pewnie po skończeniu pisania przez ze mnie tego podpunktu, nie będzie podobne do żadnego ze swoich rodzicieli. Ponadto na upartego można by było tutaj znaleźć jeszcze cechy po cioci i jednocześnie matce chrzestnej (pozwoliłam sobie Justyś :), po której odziedziczyła imię - Miszy Ma to dopiero 12 wiosenek za sobą, czasem zachowuję się nawet dojrzalej od starszych od niej osób, czasem jak pięciolatek, który dopiero uczy się funkcjonować w tym okropnym świecie, bywa też tak, że narzeka na to, jak bardzo jest zmęczona już tym życiem, niczym staruszka na progu śmierci albo zachowuje się jak nowonarodzony bachor i spogląda na wszystko, jakby widziała to po raz pierwszy. Światopogląd Miszy i podejście do życia zależne jest od jej humoru, a ten zmienia się, jak kobiecie w ciąży. Najczęściej jednak pozostaje promykiem słońca i nadziei, trochę naiwnym, nie zwracającym uwagi na cechy zewnętrzne dzieckiem kwiatu czyniącym dobro, uśmiechającym się szeroko do ludzi i zagadującym nieznajomych, pomimo tego, że przecież tak nie wolno, bo jeszcze ktoś ją zamorduje albo zgwałci! Ale ona się niczego nie boi, nawet jeśli powinna. Interesuje się wszystkim po trochu, czyli tak naprawdę niczym konkretnym. Jednak nigdy nie zraża się po tym jak coś jej nie wychodzi, posiada iście ośli upór i pomimo tego, jak bardzo by jej coś nie szło, choćby wiatr dął jej w oczy, ona i tak nie przestanie dążyć do wyznaczonego sobie celu, tylko będzie jej jeszcze bardziej zależało! Nadzwyczaj ciekawią ją ludzie, bo chociaż większość to idioci (biedna, tylko dwanaście lat, a już do takich prawdziwych i jednocześnie okropnych wniosków doszła!) to każdy na swój sposób jest interesujący. Bardzo nienawidzi chamstwa, pozerów, ludzi wrednych, sprawiającym innym przykrość specjalnie lub myśląc, że są zabawni. Najchętniej by im wszystkim bułę sprzedała, ale ma jeszcze za małe ręce do tego. Nie przepada też za tymi, którzy gadają tylko po to, aby gadać, pochwalić się przed kimś lub nie dają się wypowiedzieć innej osobie. Pojętna z niej osóbka, zarówno w sferze naukowej i intelektualnej, rozumie wszystko co się do niej mówi, jednak przed samą nauką i lekcjami zapiera się rękoma, nogami, czym się da, bo to najgorsze co może być. Posiada dziwną życiową zaradność, która pozwala jej przetrwać nie będąc specjalnie uzdolnionym manualnie, znaleźć jakieś wyjście z sytuacji i poradzić sobie w trudniejszych warunkach. Bywa też trochę bardziej chłopakiem niż dziewczyną, zamiast oglądać romantyczne historie, zdecydowanie bardziej woli ekscytować się na filmie akcji lub science fiction. Od malowania paznokci, czesania włosów, nakładanie cieniów i róży oraz strojenia się woli uwalić się po kolana w ziemi i błocie poszukując skarbu. Jest jeszcze śmiesznie naiwna i zawsze stara się wynaleźć jakąś pozytywną rzecz w strasznej sytuacji. Bardzo często lubi też wpadać do szpitala, co wcale nie jest spowodowane faktem, że jej tata tam pracuje, ale raczej jej umiejętnością robienia sobie krzywdy, przy tym kompletnie nie zwracając na to uwagi oraz na ból temu towarzyszący. Pewnie nawet jakby samochód w nią pierdolnął to ta by po prostu wstała, otrzepała się i poszła dalej. Po tacie odziedziczyła jeszcze jedną ważną cechę – uwielbia się napierdalać. Jednak wiadomo, dziewczynka nie ma za wiele lat, nie jest to więc problemem. Nie podchodzi do obcych ludzi, nie zaczyna ich bić, kopać albo nie biega po Rezydencji w dresach pytając się „Masz jakiś problem?!”. Jest kompletnie niegroźnym dzieckiem, które lubi podejść do starszego i dwa razy od siebie większego kolegi, kopnąć go z szerokim uśmiechem na ustach w celu zaczepki i cieszyć się z zabawy! Pewnie jak będzie starsza, to jej to przejdzie, bo nagle zacznie to być bardziej bolesne niż było w dzieciństwie. Jebnęłam charakter.
Grupa: uzdrowiciele
Poziom zaawansowania: słaby